Antoni Ciombor

Scenariusz do sztuki teatralnej

Osoby:

Narzeczony
Narzeczona

W tle muzycznym, "Z drzazgi smolnej", C.K. Norwida w wykonaniu Stana Borysa.

Plan wierszem:

  1. Miłość-uczucie, oddanie, wierność, plan na jutro.
  2. Więzienie-smutek, żal, tęsknota, załamanie wiary w siebie.
  3. Śmierć-życie nie ma sensu, odejść na zawsze.

WPROWADZENIE

Spotkanie narzeczonego i narzeczonej, może to być park, jest jedna ławka, parę drzew, czyli plener. Są szczęśliwi razem, czują się wolni i są weseli, radośni.

Żyją współczesnością i zapominają o tym wszystkim, co ich otacza. Liczą się tylko oni o ich szczęściu niech dowie się cały świat, niech wszyscy wiedzą, że oni są szczęśliwi, wolni i weseli, że oni się kochają i nigdy o sobie nie zapomną. Lecz dochodzi do tragedii, główny bohater trafia do więzienia za działalność polityczną i sam nie może się pogodzić z własnym losem. Zostaje odrzucony od swojej narzeczonej, bo siedział w więzieniu. Dochodzi do wniosku, że życie nie ma sensu, trzeba odejść na zawsze tam gdzie nie ma grzechów, złości i nienawiści. Gdzie wszyscy są szczęśliwi, wolni i weseli

Narzeczona i narzeczony przychodzą do siebie z naprzeciwka i się spotykają na scenie. Ubrani są na biało, dziewczyna w sukni a chłopak w koszuli i białych spodniach. Tak romantycznie razem wyglądają. Na scenie są drzewa, ławeczka, kwiaty.

Akt I

Dzień dobry, dziewczynko moja
Dzień dobry, moje kochanie.
Cześć, taka jesteś zakochana
może z tego powodu nie wyspana
Dziewczynko moja, jak trudno w to uwierzyć
ach masz już osiemnaście lat.
Moje kochanie a jak ten czas ucieka.
Piszę do Ciebie ten liścik
z głębi serca, nie z daleka.
Moja kochana fajnie, że przyszłaś
fajnie, że jesteś fajnie, że kochasz.
Moja dziewczynko, wielki jest świat
my jesteśmy jak dwa gołąbki
szczęśliwi, wolni i weseli
i zawsze się będziemy kochali
i nigdy o sobie nie będziemy zapominali.
Dziewczynko moja nie smuć się
nie smuć się, śmiej się
bo żalu nie trzeba mieć,
trzeba się dzisiaj śmiać.
Takie ładne oczka masz,
czemuż łzy mają lać,
czemuż są zabłąkane,
smutne zamazane.
Ja Cię teraz pocałuję
i tak będzie zawsze.
Słodkie usta masz,
słodkie bardzo słodkie.
Wziąłbym od Ciebie usta Twoje,
chciałbym, żeby były zawsze słodkie,
były słodkie stale,
były słodkie do końca.
Wstrzymaj Moje kochanie zegar
na pewien czas
lecz naszej miłości nie zatrzymasz
na żaden czas.
Kiedy Ciebie nie ma
tak powoli, ten czas ucieka
i piszę ustami taki liścik kochany
do Ciebie z daleka taki kochany.
Moja kochana, kącik jest taki maleńki
ale nasza miłość jest bardzo, bardzo duża.
Dotknij tutaj, jak to maleńkie serduszko
tak głośno do Ciebie puka.
Ty masz swoje serduszko
jak ono cudownie bije
jak codziennie ono żyje
i jak dzwon żelazny bije.
Serduszko moje kochane,
zapukaj do mnie tak szczerze,
zapukaj bardzo, bardzo głośno,
stuknij wielką potężną miłością.
Chciałbym, żeby się połączyły na zawsze
połączyły się wielką miłością
i zawsze razem będziemy stale
będziemy do końca życia.
Chciałbym, żeby szczęście nam sprzyjało
i słoneczko zawsze świeciło
i ptaszki nam przyśpiewywały
i wielką miłością się upajały.
Razem w miłości żyjemy,
będziemy zawsze razem,
pójdziemy daleko przed siebie,
przez piękny polski kraj.
Moja kochana, złapiemy się za rączki
ściśniemy sobie dłonie, o tak
pójdziemy razem przez ten wielki świat.
Pójdziemy szczęśliwi, wolni i weseli obydwoje.
Moim wielkim marzeniem jest
żebyśmy razem brnęli
przez to życie różami usłane
lecz każda róża kolce ma.
Życie to nie jest wielki sen
to przetrwać nie jeden dzień
to przetrwać cały wielki czas
aż nadejdzie naturalny kres.
A żyć codziennie trzeba
codziennie trzeba się śmiać
oczami patrzeć na ten świat .
Złapmy się za rączki
ściśnijmy sobie dłonie
chodźmy się bawić
razem obydwoje

Akt II

Akcja toczy się w więzieniu w połowie lat siedemdziesiątych. Bohater zostaje skazany za działalność polityczną.

Jaki piękny jest dzisiaj dzień
a dzisiaj jest 26 czerwiec,
pachną polne kwiaty
i lekko szumią drzewa.
A ja idę szeroką ulicą
jak okręt otwarty.
Serce moje wzburzone,
twarz szara, pusta, zamknięta.
Ja razem z tłumem maszeruję.
mamy jeden wspólny cel
do jednej tarczy mierzymy
o wspólny walczymy chleb.
Idą robotnicy i chłopi
młodzi i starsi wszyscy
ja i ty.
Siostra z piersią rozdartą
z twarzą pełną pogardy.
Szliśmy tak prosto i otwarcie
w sercu był jeden wspólny cel
o wspólne życie walczyłem
o szary codzienny chleb.
Kordon jak ośmiornica
zamyka się
i pałą przez łeb
tak mówią zomowcy
to jest nasz chleb.
Pała jak miecz tnie
przecina i rozgarnia
każdy chce z duszą uciec
lecz ciało nie pozwala.
Widzę twarz mężczyzny zbitą,
że kość jest złamana
plecy są już sine
a ciało w bruk wdeptane.
W końcu mnie pochwycono,
ręce mi skuto i złożono
i jak przestępcę, zbrodniarza, prowadzono.
Bito, kopano: wzgardzono.
Przede mną ścieżka zdrowia
nie drzewami lecz klawiszami wysadzana
lecz tą ścieżką iść musiałem
i pały na plecy i nogi obrywałem.
Do celi jako śmiecia wrzucono
przy tym kopa w tyłek przyłożono.
A ja na środku celi leżałem
i wielki żal w sercu miałem.
Dlaczego? Ojczyzno moja
tylko oczy wilcze świecą
jak dwa żary, takim młody
leżę na wpół martwy.
A tu kraty codziennie widzę
codzienny smutek, wszyscy razem
codziennie to samo podają
ten czarny chleb ta czarna kawa.
Ta zupa naga i chuda
listek czasem się trafia
lecz trudno go wyłowić
bo przed łyżką zmyka.
Jutro nas wszystkich rozłączą,
każdy będzie teraz sam
i będzie miał czas
przemyśleć nad samym sobą.
trzydzieści nocy płakałem
trzydzieści nocy siedziałem
trzydzieści nocy straconych
trzydzieści nocy zgubionych.
Kiedy sam w celi siedziałem
i wielki żal w sercu posiadałem
i sam do siebie gadam
i razem z myszką się swatam.
Myszka mała w gości przyszła
ja ją chlebem tylko częstuję
dałem jej tylko słowo
i własne łzy.
Nigdy myszka o mnie nie zapominała
zawsze do mnie przybywała.
Ja z nią jak z matką rozmawiam
i to co w środku mam to daję.
Kiedy pakować mi się kazali
myszka do mej celi przyszła.
Wyciągnąłem dłoń a na mej dłoni
ryjek swój wsparła, wąs uniosła.
Patrzyłem w jej oczy
a myszka w moje
żal, smutek i łzy
tam w środku widziałem.
Kiedy mnie prowadzono
myszka łzami się oblała
bo ona wiedziała,
że z przyjacielem się rozstała.
Wywieźli mnie daleko
myszka biedna tam została
i przyjaciela znaleźć nie chciała.
Dzisiaj to wszystko porwał wiatr
ale oboje jesteśmy w myślach
i spadnie zawsze łezka,
rozłączeni na zawsze z myszką.

Akt III

Główny bohater jest zmęczony tym wszystkim co go otacza. Opuścił więzienie i jest bardzo załamany psychicznie i fizycznie. Jeszcze w dodatku opuszczają go najbliżsi znajomi i koledzy. Dochodzi do wniosku, że życie nie ma sensu i trzeba odejść na zawsze, czyli popełnia samobójstwo. W trzecim akcie mężczyzna ubrany jest w białe spodnie i białą koszulę.

Dziewczyno moja fajnie, że jesteś
dziewczyno moja fajnie, że żyjesz,
że oczy masz szeroko otwarte
a głowę wzniesioną wysoko.
Zobacz ja też jeszcze żyję
oczy jak dwa żary się palą.
Ciało na wpół martwe
a dusza jeszcze trwa.
Cieszę się, że cię znowu zobaczyłem,
że coś do Ciebie dobrego mówiłem
i myślę, że coś z tego zrozumiałaś
i sobie w środku zostawiasz.
Bo wiesz w więzieniu wakacje spędziłem
w środku życie całe straciłem
a ile nocy nie przespałem
śmierć przez sen widziałem.
Ja z Tobą się wiązałam
ja z Tobą żyć chciałam
ale ty w więzieniu siedziałeś
mnie opuścić zechciej.
Tutaj na ciebie czekałam
tutaj łzy ci przekazałam
tutaj myślami z tobą byłam
mój kochany Ciebie lubiłam.
Chcę Ciebie zbić, katować
ale nie chcę Ciebie na zawsze stracić.
Chcę Ciebie codziennie lubować
i zawsze codziennie całować.
Ja wiem, że każde z nas
pójdzie swoją drogą
choćby od początku
spotkajmy się na tym szarym smutnym końcu.
Dziewczynko moja!
Mam już tak dużo lat
i zmęczyłem się życiem, samotnością, rozpaczą.
Moja kochana
tak mało cię znam,
tak mało cię już widzę
tak mało słyszę twoich słów.
Brak mi, brak mi bliskości
tak bardzo mało ja tobie w życiu powiedziałem
uwierz mi, nie zdążyłem, odjechałem
tam gdzie nie ma grzechów, złości, nienawiści.
Gdzie wszystkie dusze są
szczęśliwe, wolne i wesołe
i zawsze się kochają
i nigdy o sobie nie zapominają.
Ojczyzno moja
już odchodzę,
tyle rzeczy nie zrobionych,
tyle spraw nie załatwionych.
Stracona minuta
zgubiona chwila
zmarnowane lata
zgniłe życie.
Zmęczyłem się
moje życie
już dawno skończyło się.
Smutku, żalu, rozpaczy
już od was wszystkich odchodzę
ale w sercu mam żal
do samego siebie
i do Ciebie ojczyzno Polsko,
że żyjąc w tym kraju
tak mało tobie powiedziałem
naprawdę, nie zdążyłem odjechałem.
To nie kraj to nie moja ojczyzna
to prawdziwa banda, której nigdy nie zrozumiem.
Każda ziemia jest piękna
tylko człowiek zły los na tej ziemi zgotował.
Ojczyzno moja
dam Ci wszystko
to co mam w sobie w środku
łzy.

Bohater, który jest sam na scenie, wyciąga nóż i wbija go sobie w brzuch w okolicy pępka. Krew wycieka z rany i powoli spływa po spodniach. Wykonuje ruchy wargami, tak jakby chciał coś powiedzieć, przekazać komuś ostatnią wiadomość. Upada na ziemię, zwija się w bębenek. Nie wykonuje żadnych ruchów, umiera. Przychodzi dziewczyna, ma białą sukienkę z czarnym warkoczem. Klęka, wyciąga ręce dotyka jego policzka i płacząc mówi:

Mój kochany, już odchodzisz
a ja Cię tak bardzo mocno kochałam
w sercu nosiłam nigdy nie wyrzuciłam
nawet przez sekundę nie straciłam.
Ale uwierz mi
będę do końca życia pamiętała
kolor twoich jasnych oczu
i ich jasne spojrzenie.
Ale w moim maleńkim serduszku
będę zawsze słyszała szmery
twoich bliskich kroków
i twoje jasne kochane spojrzenie.
Tyle rzeczy nie dokończyłeś
tyle spraw nie domówiłeś.
Dlaczego mi nie powiedziałeś
tylko odejść ode mnie musiałeś.
Bo życie Twoje i tak jest częścią mojego życia.
I szał szczęścia ogarnął
dwie bezsilne dusze.
I złączył je w jedną duszę
szczęśliwą, wolną i wesołą.
I zawsze myśmy się kochali
i nigdy o sobie nie zapominali.
Ty odchodzisz a ja zostaję
jak ten listek na drzewie
jak kwiat uschnięty.
Jestem jak dziecko zagubiona,
będę się teraz zawsze starała
chodzić twoimi ścieżkami.
Będę Cię zawsze doceniała
i do końca życia, mój kochany, kochała.


K O N I E C